czwartek, 6 grudnia 2012

Niedziela, 2012.12.02

Busan!
W niedziele wybralismy sie do wiekszego miasta, a nawet drugiego pod wzgledem wielkosci w kraju. Pusan/Busan jest miastem portowym, dlatego mielismy okazje zobaczyc (jeszcze nie odwazylam sie zjesc czegos "mocniejszego" niz zwykla rybka) z czego glownie slynie - morskie jedzenie!

Ale od poczatku!
Z samego rana pojechalismy na dworzec kolejowy, skad udalismy sie do Busan.

Jechalismy troche ponad 2 godzinki.

Pogoda byla troche deszczowa, a miasto dopiero zaczynalo sie powoli otwierac.


 Jak przystalo na Koree - duzo uliczek, wszedzie gory i kable. W uliczkach wszedzie czaily sie bary, restauracje i stoiska z pamiatkami, wlasnymi wyrobami, ciuchy i inne akcesoria.


 Podoba sie to komus? ;x

 Pochodzilismy troche po targach, pokrecilismy sie po uliczkach i nagle zaczeo sie zycie!

 Mniam mniam, pelno ostrych przysmakow!

 Tyyyyle wszystkiego!


Oprocz jedzenia mozna bylo zakupic ubranie dla psa badz akcesoria do telefonow!

Super rekawice chroniace przed zimnem <3



Zmierzamy na rynek rybny Jagalchi.





Zamkniete?!


Nieee, przeniesione!




Tup tup tup, nie tylko w namiocie sie kupuje.




 A tu widoczki z gory budynku. Byly dwie windy, ale ciezko bylo w ktorakolwiek wejsc, a czekalo sie tez sporo czasu.

Znaleziony "western movie".



Ida swieta!

 W tej tubie sa schody, ktorymi sie jechalo do wiezy widokowej. Po drodze byl parczek z parkowa silownia oraz swiatynka.

 Po drodze mijalo sie taki oto dzwon. W tle wieza widkowa.



 Mozna bylo zakupic klodke milosci i ja przypiac. Romantycznie!

 Na wieze wjezdzalo sie bardzo szybka winda, ale wcale nie bylo czuc tej predkosci.Na gorze byla mala kawiarnia, mieli tez piwo!

 Przyjrzyjcie sie, tam sa ludzie na schodach!

 Widok z gory pod wieze. Bylo jeszcze pieterko do pokonania ciasnymi schodkami, a na samej gorze oprocz pieknych widokow, dwie osoby od odpowiadania na pytania zwiedzajacych.

 Takie sa plany na przyszlosc...

 ... a tak to wyglada obecnie.

Po zjechaniu winda wysiadalo sie przy pamiatkach! Uwielbiam te zakladki *-*


 Nastepnie poszlismy do muzeum instrumentow.


Na pieterku wyzej mozna bylo samemu sprobowac pograc!


 Jeeeeesc. Tu widac same przystawki, ten metal to grill. Na zewnatrz lokalu podpala sie wegielki, potem wsadza sie je zarzace w konstrukcje pod stolik, na to przykrywki, mozna zwiekszac doplyw powietrza lub calkiem odciac i juz! Nie ma dymu, wszystko jest odpowiednio skonstruowane ;3.

 Coraz blizej slynnej plazy Haeundae~

 Przydalyby sie warpy... Nozki juz troche bola.

Robi sie ciemno, troche czasu jeszcze mamy do pociagu. Zakupy czy akwarium?

 Po rzucie moneta wybralismy akwarium.

 I bardzo dobrze, bo bylo przeslicznie urzadzone.



Na prawde byl szalony! Ciagle plywal :D


 Wesolych swiat ewriuan!

 Takie zmeczenie...


 Ten pan rekin byl tak blisko O_O


I tu juz sie konczy nasza wycieczka. Zajechalismy jeszcze do najwiekszego centrum handlowego, ale dalismy rade wjechac jedynie na pieterko z ksiegarnia i juz trzeba bylo wracac, a nawet spieszyc sie na pociag. Podrozowalismy glownie metrem podczas wycieczki po Busan, zalapalismy sie nawet na pania z dzieckiem (miala karteczki, ktore rozdawala, ale ze widziala w nas glupich obcokrajowcow, ktorzy nie beda w stanie przeczytac, to nawet nam jej nie podala!). Ku mojemu zdziwieniu dosc sporo osob dalo jej pieniazki.
Ale zeby koniec nie byl taki smutny!


Udanych mikolajek!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz